dając jeszcze jeden przykład: Racz więc dać Twemu słudze serce pełne rozsądku do sądzenia Twego ludu i rozróżniania dobra od zła [...] Spodobało się Panu, że właśnie o to Salomon poprosił. Bóg więc mu powiedział: «Ponieważ poprosiłeś o to, a nie poprosiłeś dla siebie o długie życie ani też o bogactwa, i nie poprosiłeś o zgubę twoich nieprzyjaciół, […] więc spełniam twoje pragnienie i daję ci serce mądre i rozsądne [...] I choć nie prosiłeś, daję ci ponadto bogactwo i sławę, tak iż podobnego tobie nie będzie wśród królów (I Krl 3, 4-14).

Fundamentem sprawiedliwości Królestwa Bożego jest miłosierdzie: Bądźcie miłosierni, jak Ojciec wasz jest miłosierny. (Łk 6,36). I nie próbujmy tego zmieniać, udowadniać, że jest inaczej, zasłaniając się tym, iż jest to dla nas za trudne. Nasze, ludzkie pojęcie sprawiedliwości nie przystaje do Boga... Nie ważmy się oczekiwać od Stwórcy sprawiedliwości na nasz obraz i podobieństwo: Bo powiadam wam: Jeśli wasza sprawiedliwość nie będzie większa niż uczonych w Piśmie i faryzeuszów, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego (Mt 5,20).

Izaak Syryjczyk (chrześcijański nauczyciel i pisarz z VII wieku) wręcz ostrzegał przed takim przypisywaniem Bogu ludzkiej sprawiedliwości: Nie waż się nazywać Boga sprawiedliwym, bo cóż to za sprawiedliwość – myśmy zgrzeszyli, a On Syna Jednorodzonego wydał na ukrzyżowanie?. Augustyn powie: Nie oczekuj od Boga sądu według sprawiedliwości, bo wtedy wszyscy, bez wyjątku, zasłużymy na wieczne potępienie.

W ludzkiej sprawiedliwości obciążanie winą kogoś innego uznawane jest za niesłuszne, krzywdzące. W miłości, sprawiedliwości Bożej – nie tak. Tutaj dobrowolne wzięcie na siebie, czy też uczestniczenie w winie bliźniego jest wypełnieniem przykazania: Kochaj bliźniego swego, jak siebie samego. Nie można przejśc obojętnie wobec winy, wobec grzechu innego człowieka. A ukaranie go (poniekąd słuszne i sprawiedliwe według ziemskich czy też nawet starotestamentalnych przepisów) nie może budzić satysfakcji. Często mówimy: Ma, na co zasłużył! Ale musimy zdawać sobie sprawę z tego, że odrzucenie od siebie ciężaru grzechu popełnionego przez bliźniego jest zwycięstwem szatana, który wnosi podział – między człowiekiem i Bogiem, człowiekiem i drugim człowiekiem, w końcu w człowieku, w nim samym. To tak, jakbyśmy odkrzykiwali Bogu słowami Kaina: Czy jesteśmy stróżami braci swoich?. Rozpatrując własne, nie zawsze usypane różami życie, często stawiamy sobie w głębi duszy pytanie: Dlaczego mamy nieść skutki grzechu Adama i Ewy? Przecież to nie my zgrzeszyliśmy, tylko tamci! Ale wtedy zwycięstwo diabła jest większe – nie czujemy swej więzi z Prarodzicami. Wypieramy się wspólnego z nimi człowieczeństwa. Adam również się wyparł – przecież to Ewa, a w sumie to Ty (zwrócił się do Boga) mi ją podsunąłeś... Wielki mistyk i asceta naszych czasów, tytan modlitwy, Sylwan z góry Atos twierdzi, że nie ma zła i dobra abstrakcyjnego – istnieje kosmiczne, powszechne, ponadczasowe zło i dobro.


 1     2     3     4     5     6 

Powrót do listy