Próżność, najbardziej zdradziecka wśród namiętności najchętniej żywi się cnotami i dobrymi uczynkami. W pełni odnosi się to też do przyjmowania gości jak i do dawania jałmużny. Aby skuteczniej walczyć z próżnością św. Jan Klimak radził mnichom czasami samym prosić jałmużny, aby przez odczuwanie zależności od innych ludzi ćwiczyć się w pokorze. W tym samym duchu abba Jakub powiedział, „że lepiej gościnność przyjmować niż świadczyć.”14
By nie ulec dogadzaniu ludziom i ukrytemu pragnieniu zrobienia na odwiedzających korzystnego wrażenia niektórzy ojcowie zachowywali się niekiedy szorstko lub dziwacznie. Abba Teodor na przykład zawsze witał gości w takim stroju, jaki akurat na sobie miał. Kiedy jeden komes przybył by się z nim zobaczyć, starzec otworzył mu mając na sobie podartą tunikę i wywrócony kaptur. Mnich który w tym czasie odwiedzał abbę Teodora zapytał go po zakończeniu rozmowy z komesem: „Abbo, dlaczego tak zrobiłeś? Ten człowiek po to przyszedł, żeby się zbudować, a nie żeby się zgorszyć!” Odrzekł mu starzec „Cóż to mówisz, abba? Czyż jeszcze ludziom służymy? Co było trzeba, tośmy zrobili; zresztą już się stało. Kto chce się zbudować, niech się buduje, kto chce się zgorszyć niech się gorszy, a ja tak będę mówił z gośćmi, jak mnie znajdą” Uczniowi zaś nakazał: „jeśli ktoś przyjdzie do mnie, nie mów nic takiego, co by płynęło z ludzkich względów; ale gdybym właśnie jadł, to powiedz: „On teraz je”; gdybym spał, powiedz: „on śpi”.15
Mówiąc o monastycznej gościnności nie można nie wspomnieć o gościach, którzy odwiedzali starożytnych mnichów. Często byli to ludzie odbywający dalekie i niebezpieczne podróże, by usłyszeć od doświadczonych ascetów słowo Ewangelii spełnionej w życiu. W tym jest drugie powołanie monastycyzmu – szerzenie doświadczenia duchowego i podtrzymywanie eschatologicznej perspektywy w świadomości Kościoła. Kościół prawosławny nie zna podziału monastycyzmu na wyspecjalizowane zakony o określonej charyzmie, określając tylko ogólne zasady życia monastycznego, a resztę pozostawiając natchnieniu Ducha Świętego. Dzięki takiemu natchnieniu istnieje zjawisko (bo to nie jest sformalizowana instytucja) starcowstwa: charyzmatycznego przewodnictwa duchowego, które sięga poza środowisko zakonne.
Żywiołowe w pierwszych wiekach chrześcijaństwa pielgrzymowanie do pneumatoforycznych ojców, często uciekających od nieproszonych duchowych dzieci w coraz dziksze ostępy, przybrało z czasem charakter bardziej zorganizowany. Starcy przestali uciekać, gdyż w środowisku monastycznym wzrosła świadomość starcowstwa jako posługi w Kościele, mimo to nie doszło do sformalizowania tego charyzmatycznego zjawiska, ponieważ nie da się stworzyć prawdziwego starca w drodze nominacji. Albo starcy są albo ich nie ma. Zasadniczo jednak w Kościele prawosławnym środowisko monastyczne cieszy się wielkim zaufaniem i miłością ludu Bożego, jest dlań wzorem i punktem odniesienia. Dobrze ilustruje to staroruskie powiedzenie: „Na Rusi światłem dla świeckich są mnisi, dla mnichów zaś aniołowie”.
 1     2     3     4     5     6     7     8 
Powrót do listy