Gościnność w monastycyzmie prawosławnym
Rola gościnności w monastycyzmie prawosławnym oscyluje pomiędzy dwoma biegunami – poszukiwaniem samotności i ewangelicznym stosunkiem do bliźniego. Obydwa bieguny łączy jedna oś – dążenie do doskonałego wypełniania przykazań o miłości do Boga i bliźniego. Tak jak bieguny Ziemi są częścią jednej całości i mimo dzielącej je odległości są do siebie w gruncie rzeczy podobne, tak też kontemplacyjna samotność i milczenie wbrew pozorom nie zaprzeczają służbie bliźniemu, lecz w sposób dynamiczny współistnieją, wspierają się i uzupełniają się wzajemnie.
Czasami w prawosławnym środowisku monastycznym toczyły się dyskusje o właściwe proporcji aktywności zewnętrznej i kontemplacji, takie jak XVI- wieczny spór stiażatieli i niestiażatieli w Kościele Rosyjskim. Stiażatieli- czyli gromadzący mienie, byli zwolennikami wielkich klasztorów zorganizowanych w stylu raczej cysterskim z naciskiem na pracę, posłuszeństwo i działalność charytatywną. Ich oponenci- niestiażatieli, bronili prymatu pogłębionego życia modlitwy umysłu i serca, unikając zaangażowania w sprawy zewnętrzne i sprowadzając gospodarkę do niezbędnego minimum. Niezależnie od różnych administracyjnych ustaleń związanych z przewagą tej czy innej frakcji, życie monastyczne żywiołowo znajdowało drogę realizacji obydwóch podstawowych przykazań. Takim przykładem jest fenomen Optyńskiej Pustyni, dużego klasztoru który w XIX wieku był w Rosji głównym ogniskiem żywej tradycji hezychastycznej, pielęgnowanej przez św. starców – charyzmatycznych przewodników duchowych.
Pewną antynomię widać nawet u poszczególnych autorów monastycznych. Mówiąc o powołaniu mnicha św. Sylwan z Góry Atos pisze: „Niektórzy mówią, że mnisi powinni służyć światu, aby nie jedli darmo cudzego chleba. Należy jednak zrozumieć, na czym polega ta służba i jak mnich powinien pomagać światu.
Mnich jest modlitewnym rzecznikiem całego świata. On płacze za cały świat – i to jest jego podstawowe zadanie.
Kto przynagla go do płaczu za cały świat?
Sprawia to nasz Pan, Jezus Chrystus, Syn Boży. On daje mnichowi miłość Ducha Świętego, a miłość ta powoduje, że serce mnicha zawsze przepełnia smutek z powodu ludu, gdyż nie wszyscy dążą do zbawienia. Sam Pan tak bardzo bolał nad ludźmi, że wydał siebie na mękę krzyżową. Matka Boża również nosiła w swoim sercu ów żal nad ludźmi. I Ona, podobnie jak Jej umiłowany Syn, w pełni pragnęła zbawienia wszystkich.
 1     2     3     4     5     6     7     8 
Powrót do listy