ikon i świec, nadto z powodu utworzonego nad ikonostasem świetlnego napisu „XB”, oznaczającym Christos woskries!
Mocno zapisały się też we mnie słowa mowy katechetycznej świętego ojca naszego Jana Złotoustego, arcybiskupa Konstantynopola na święty i pełen światłości dzień najchwalebniejszego i zbawczego Zmartwychwstania Chrystusa Boga naszego, a zwłaszcza następujący fragment: Uczta przygotowana, rozkoszujcie się wszyscy. Baranek przygotowany, niech nie wyjdzie nikt głodny. Wszyscy nasyćcie się ucztą wiary, wszyscy przyjmijcie bogactwo miłosierdzia. Niech nikt nie opłakuje ubóstwa, objawiło się bowiem wspólne Królestwo. Niech nikt nie opłakuje grzechów, przebaczenie bowiem z grobu zajaśniało. Niech nikt nie lęka się śmierci, wybawiła bowiem nas śmierć Zbawiciela. Nie czas na smutek, odłożyć je trzeba na bok! Pan zmartwychwstał i jest z nami! Alleluja!
Fascynujący był dla mnie moment, kiedy to każdy z nas mógł albo wręcz miał obowiązek podejść do bliźniego i radośnie go pozdrowić słowami – Chrystus zmartwychwstał! – Zaiste zmartwychwstał! Przecudna to była „liturgia uścisków i pocałunków braterskich”. Łzy stanęły mi wtedy w oczach. Każdy mógł podejść do każdego, także do swiaszczenników, a dalej do ikony i Ewangelii, by oddać im cześć przez pocałunek. Wszystkim tak żywo patrzyła z oczu niewypowiedziana radość. Koniec końców Miłość zwyciężyła, jest z nami!
Bardzo mocno utkwiła mi w pamięci chwila, kiedy arcybiskup Jeremiasz wraz ze służbą liturgiczną zwracał się kolejno w 4 strony świata i ogłaszał zmartwychwstanie Jezusa, okadzając przy tym 4 strony świata. Być może w naszej katolickiej przedsoborowej liturgii też coś takiego było. Teraz jednak na pewno księgi liturgiczne czegoś tak wspaniałego nie przewidują. Szkoda…
Po nabożeństwie paschalnym rozpoczęła się Boska Liturgia Św. Jana Chryzostoma. Dla mnie przejście między nabożeństwem a Liturgią było na tyle płynne, że nawet nie zauważyłem, jak „jedno przeszło w drugie”. Po raz kolejny przewinęła się przez moją głowę myśl o przeżywania czasu w Kościele Wschodnim na sposób kolisty (grecki), tj., że nieustannie coś się dzieje, nie ma wyraźnie wyznaczonego początku i końca czegoś. Widać to choćby po budowie Liturgii. Proskomidia (I część Liturgii, czyli przygotowanie ofiarnych darów), dzieje się za zamkniętymi drzwiami ikonostasu bez udziału wiernych (oni za wiele nie widzą z tego, co robi w tym czasie kapłan/i i diakon). Wierny, przychodząc do cerkwi zazwyczaj przychodzi na Liturgię katechumenów, bo godzina rozpoczęcia Liturgii podawana w ogłoszeniach jest godziną rozpoczęcia części II: Liturgii katechumenów. Nie ma też jakoś wyraźnie określonego, zauważalnego zakończenia świętych obrzędów: idziemy ucałować Krzyż na zakończenie Liturgii, nie ma jakiejś wyraźnej procesji duchowieństwa i służby na wyjście, co wyraźnie widać w kościele katolickim, który liturgicznie funkcjonuje nie na zasadzie koła, ale bardziej osi, „z punktu A do punktu B” (sposób rzymski).
 1     2     3     4     5     6     7     8     9     10 
Powrót do listy