przywraca właściwą relację między pożywieniem, życiem i Bogiem, którą naruszył Adam i którą my dzień w dzień naruszać nie przestajemy.
Post zatem jest współuczestnictwem w doświadczeniu Zbawiciela, poprzez które uwolnił nas od totalnej zawisłości od pokarmu, materii i świata. Uwolnienie to wszakże nie jest pełne. Ciągle przecież żyjemy w upadłym świecie i stanowiąc jego część dalej jesteśmy zależni od pokarmu. Jednakże tak jak śmierć została pokonana przez śmierć Chrystusa i stała się przejściem do nowego życia, podobnie i pokarm, który spożywamy i życie, które tenże pokarm podtrzymuje, może stać się życiem w Bogu i dla Boga. Część naszego pożywienia już stała się pokarmem nieśmiertelności – Ciałem i Krwią samego Chrystusa. Nawet codzienny chleb, który otrzymujemy od Boga, może w tym życiu podtrzymywać i wzmacniać nasze obcowanie z Bogiem, a nie oddalać nas od Stwórcy. Takiego właśnie przeobrażenia może dokonać post i dostarczyć wystarczającego dowodu, że nasza zależność od pokarmu i materii nie jest totalna i absolutna. Post jest więc jedynym środkiem do tego, aby człowiek odnowił swoją naturę i doznając głodu odkrył, że nie jest się od niego zależnym i był w stanie obrócić ten głód w źródło duchowej siły. W Kościele pierwszych wieków poszczenie oznaczało zawsze totalną wstrzemięźliwość, stan głodu posunięty do granic, przy czym żywą pozostawała świadomość, że post w sensie jedynie fizycznego wyrzeczenia się pokarmu, bez modlitwy, byłby całkiem bezużyteczny.
Nie ma prawdziwego postu bez podejmowania wysiłku duchowego. Jeśli Chrystus podczas postu doznał pokus, to i my nie mamy szansy tych pokus uniknąć. Należy zatem uzbrajać się w modlitwę, koncentrować myśli na Bogu, czemu ma pomóc permanentny stan półgłodu, a pokarm przyjmować jako Boży dar. Winniśmy odczuwać Jego obecność w naszym ciele, które staje się Bożą świątynią.
W czasie postu, pod naporem pokus i słabości może przyjść porażka. Należy wówczas pamiętać, ze nie ma postępu w chrześcijańskim życiu, któremu nie towarzyszyłyby gorzkie porażki i upadki. Jeżeli doznawszy jej nie zrażamy się, lecz zdobywamy się znów na wysiłek, wcześniej czy później post przyniesie duchowe owoce. Lepiej na początku zacząć wysiłek postu od minimum, trochę powyżej naszych naturalnych możliwości a następnie go wzmagać. Niech będzie zredukowany i skromny, ale za to konsekwentny i poważny. Nie zapominajmy jednak o tym, że poszcząc nie wolno zrażać się ograniczonością naszych możliwości, lecz traktować ten czas jako okazje do wykazania się, ze to, co niemożliwe dla człowieka, możliwe jest dla Boga.
Św. Leon Wielki w Kazaniu na Wielki Post pisze: „Treść postu nie zasadza się na samym powstrzymywaniu się od pokarmu, ani na ubieraniu ciału pożytecznego pożywienia, jeśli nie oderwie się myśli od niesprawiedliwości, a języka nie powstrzyma od uwłaczania. Tak więc należy pokierować swobodą jedzenia, by także inne namiętności tym samym były trzymane na wodzy”. Praktyki wielkopostne winne być wspierane całym naszym życiem. Należałoby się zastanowić, co możnaby zmienić w okresie wielkiego postu w naszym życiu
 1     2     3     4     5 
Powrót do listy