Moi Drodzy, życzę nam wszystkim, abyśmy podziwiając piękny żłóbek, aniołki, osiołki, coraz wymyślniejsze zabawki jak z bajki, i w ogóle Święta z całą ich „rozgardiaszową” oprawą nie stracili z oczu Dzieciątka, bo to Ono, jak na ikonie, jest sprawcą wydarzeń, ich sensem. Bo może tak się zdarzyć, że jedynym wspomnieniem treści świąt pozostanie ich nazwa.
Te dni mają swoją moc. Twarde serca kruszeją, znikają stare urazy. To dobry czas na powroty, na wybaczanie, na ciepło, czasem na łzy. Zasiadając do wigilijnego stołu poszukajmy w naszych myślach tych, którzy mogliby być z nami, ale brak ich, bo są czasem bardzo daleko, czasem za ścianą, czasem w ogóle nie wiadomo gdzie... Niech jedno puste nakrycie, spotykane na polskich wigilijnych stołach, nie będzie tylko wypełnieniem nakazu tradycji, każącej pamiętać o potrzebujących i opuszczonych, niech stanie się nakryciem dla kogoś bliskiego, który z różnych powodów stał się daleki, odchodząc może tylko na chwilę, może na dłużej... Ale w ten sposób wyrażamy nadzieję, że wróci. Wróci, bo czuje, że na niego czekamy. Nie zapominajmy również o tych, których już nie ma wśród nas. Nie marnujmy lekkomyślnie tych wyjątkowych chwil, to bardzo cenny, wręcz królewski prezent na Boże Narodzenie - dla nas wszystkich .
Niech rozlega się pozdrowienie – Christos rażdajetsia- sławitie Jego! Chrystus nam się narodził! Niech słowa te zabrzmią jednakową radością w ścianach naszej, słupskiej świątyni, we wnętrzu pięknych soborów i wspaniałych, starych cerkwi jednocząc wielu jakże różnych ludzi swym przesłaniem - głosząc chwałę Bogu na wysokościach, w ludziach budząc upodobanie ku dobremu, a na ziemię sprowadzając pokój (Łk 2,14).
Powrót do listy