czasie nimi być, a cały ten okres nosi nazwę Swiatok, tj. dni świątecznych. Tak, jak pasterze pod Betlejem, a później apostołowie, również i my idziemy głosić Dobrą Nowinę. Odwiedzamy sąsiadów, znajomych, krewnych, parafian pozdrawiając się słowami: Christos rażdajetsia- sławitie Jego! Chrystus się rodzi- wychwalajcie Go! Wtedy też rozbrzmiewają kolędy i pastorałki.
Wspomnieliśmy o ikonie i kolędzie. Te dwa charakterystyczne atrybuty Święta przeplatają się i wzajemnie uzupełniają. Pierwsza głosi, pragnę to podkreślić - głosi, narodzenie Pana, docierając ze swą treścią do naszej świadomości w sposób wizualny. Cóż możemy na ikonie dostrzec? W centralnej części znajdujemy postać Matki Bożej, obleczoną w purpurę, zaraz obok małe Dzieciątko, złoty majestat którego ostro kontrastuje z ciemnością groty betlejemskiej. To z zasady ikona kontrastów. Wielkie góry, nienaturalnie wyciągnięte ku niebu na spotkanie Pana, muszą ustąpić przed maleńkością niemowlęcia, bowiem to Ono jest przyczyną i osią wydarzeń. To wokół Niego wszystko się dzieje. Spokój bijący z tych dwóch postaci jest przeciwwagą dynamizmu i pewnego zamieszania panującego wśród figur, dopełniających treść ikony: magów, pasterzy, a nawet zwierząt znajdujących się w grocie. Ale czy nie brak w tym opisie jeszcze jednego człowieka- Józefa? Możemy go znaleźć dopiero w rogu ikony, prawie na jej obrzeżach. Obserwujący jakby z niedowierzaniem całe to „zamieszanie”, stoi pochylony pod ciężarem losu, jaki przypadł mu w udziale, w postawie pełnej pokory. Czasem obok niego widnieje zła postać, szepcząca mu do ucha słowa zwątpienia - to jakby symbol wielu z nas, niedowierzających.
Kolęda z kolei te samą treść przekazuje słowami, melodią, rytmem. To Biblia pauperum, folklor wzbogacony i uświęcony przez Tradycję. Choć, nie bójmy się przyznać, korzenie kolędy sięgają jeszcze czasów pogańskich, to dziś jest ona wręcz manifestacją prawdy o Nowonarodzonym. Kolędy prawosławne (a myślę to o tych, pochodzących z ziem dzisiejszej Polski wschodniej, z Ukrainy, Białorusi i Rosji) są bardzo charakterystyczne. Dlaczego? Otóż, nie tylko opowiadają one o wydarzeniach związanych z narodzinami Chrystusa, ale bardzo często w ich tekstach zawarte są głębokie prawdy dogmatyczne. Przedwieczny Bóg, narodzony z Dziewicy, zbawia świat i nas wszystkich, wypełnia proroctwa, ofiaruje sam Siebie, zwycięża śmierć, przychodzi po upadłego Adama i Ewę...
Nie może być świąt bez życzeń, niech więc one będą zakończeniem tych krótkich rozważań. Pozwólcie mi, bogobojni Czytelnicy, nie powtarzać zwyczajowych „zdrowych, pogodnych, radosnych...” To oczywiście ważne. Ale pamiętajmy, że to w zasadzie nie nasze święto. To urodziny Boga! To my powinniśmy przynieść Mu prezent!
Powrót do listy