24 kwietnia 1915 r. rząd Turcji wydał rozkaz rozpoczęcia masowych wysiedleń i mordowania Ormian. Zabijanie zaczęło się od ormiańskiej inteligencji: księży, nauczycieli, lekarzy, pisarzy. W wyniku tej operacji setki tysięcy Ormian zmarło z głodu albo zostało brutalnie wymordowanych przez tureckich żołnierzy i Kurdów, których rząd buntował przeciwko chrześcijańskim Ormianom i Asyryjczykom. Zatrzymanych topiono, spychano w przepaści górskie, przybijano podkowy końskie do stóp, duchownych żywcem palono lub zakopywano w ziemi. Zapoczątkowano też tzw. akcję deportacyjną. Tak opisuje ją brytyjski historyk David Marshall Lang: "Niemowlęta zabierano do 'sierocińców', które okazywały się jamami wykopanymi w ziemi: wrzucane tam dzieci żywcem grzebano pod stosem kamieni. Z kobiet i starców formowano karawany i zmuszano do pieszego wielosetkilometrowego marszu w kierunku Aleppo i innych punktów zbiorczych na terenie Syrii. Po drodze napadały na nie bandy, którym władze pozwalały na mordowanie deportowanych i grabież ich dobytku. Deportowanym nie dawano ani pożywienia, ani wody, wielu rychło utraciło zmysły i zmarło z pragnienia. Po nocach eskortujący żandarmi zabawiali się rozbierając do naga każdą przystojną dziewczynę, która im wpadła w oko, i zmuszając do udziału w rozmaitych erotycznych perwersjach. Kończyło się to zazwyczaj wypruwaniem kiszek i odcinaniem piersi ofiar; wiele tak okaleczonych zwłok, wrzuconych do Tygrysu i Eufratu, prąd wyrzucał na brzeg w dole rzeki."

Do końca 1915 r. około pół miliona ludzi wypędzono na Pustynię Syryjską, gdzie ginęli pozbawieni wody i schronienia od słońca. Szczególne represje spotykały przedstawicieli Kościoła ormiańskiego, których niejednokrotnie palono lub zakopywano żywcem.

Święta Cerkiew w swoich nabożeństwach cyklu dobowego, tygodniowego i rocznego nie zapomina o swoich zmarłych członkach cerkwi. Ważnym jest również pamięć o wszystkich chrześcijanach, dlatego też nasza parafia wznosiła swoje modlitwy za braci Ormian.

W pracy duchowej, a także życiowej, świeckiej, pokolenia przyszłe przedłużają budowę na fundamencie położonym przez pokolenia poprzedzające nas. Przedłużają dzieło zapoczątkowane naszymi przodkami, wykorzystują płody ich trudów, zbierają to co zostało zasiane przez nich oraz sami się trudzą, sieją dla przyszłych pokoleń. Dlatego sprawiedliwym i właściwym jest, że prawosławni żyjący na ziemi, przygotowujący się do wyjścia do pracy, rozpoczynali swój trud modlitwą i to modlitwą za tych, którzy wcześniej się trudzili i przygotowali niwę dla ich pracy.